Akcja Miasto mierzy prędkość kierowców na drogach, a kierowcy szukają wymówek
Wracamy do sprawy wrocławskich aktywistów, którzy od zeszłego tygodnia za pomocą fotoradaru mierzą prędkość na wrocławskich drogach. Podczas pierwszego oficjalnego badania na ul. Legnickiej skontrolowano w ten sposób ponad 500 samochodów. Wyniki nie pozostawiają wątpliwości: tylko co dziesiąty kierowca zastosował się do ograniczenia prędkości.
Andrzej Padniewski z Akcji Miasto twierdzi, że wielu kierowców przekracza prędkość ponieważ cykle świetlne ustawione są w taki sposób, że przy prędkości 60km/h kierowca trafia na tzw. zieloną falę. Aktywista twierdzi jednak, że to żadne usprawiedliwienie.
Aktywiści fotografują pojazdów, ponieważ ich celem jest tylko stworzenie statystyki. Mimo to złapani na gorącym uczynku nie raz zatrzymywali się, obawiając się, że dostaną mandat.
Kierowcy tłumaczyli się też, że gdyby wiedzieli o radarze, nie jechaliby tak szybko.
O zdanie na temat akcji zapytaliśmy też Arkadiusz Chwaścik, mieszkańca Wrocławia i aktywnego miejskiego działacza.
Andrzej Padniewski uważa jednak, że nie powinno się robić wyjątków od karania za przekraczanie prędkości na przejściach dla pieszych, szczególnie, że rekordziści osiągają prędkości przekraczające 100 km/h.
To nie pierwsza taka inicjatywa wrocławskich aktywistów. W 2019 roku Akcja Miasto wspólnie z organizacją Miasto Jest Nasze zainicjowała kampanię #ChodziOżycie. Postulowano wtedy m.in. wprowadzenie bezwzględnego pierwszeństwa pieszych, zwiększenie liczby fotoradarów, a także wzrost kwot mandatów i powiązanie ubezpieczenia OC z wykroczeniami drogowymi.
