Czy bożonarodzeniowe kartki dotrą do nas na czas? Punktualność poczty we Wrocławiu w gorącym przedświątecznym okresie stoi pod znakiem zapytania, bo już teraz w całym mieście brakuje osób do roznoszenia przesyłek.
Poczcie Polskiej brakuje pracowników, bo nikt nie chce pracować w stolicy regionu za tak niską stawkę:
– twierdzi listonosz, a jednocześnie przewodniczący Związku Zawodowego Listonoszy we Wrocławiu – Janusz Białecki. Problem z docieraniem listów na czas zauważają już mieszkańcy Wrocławia:
W miejscach, gdzie listonoszy nie ma – zadania przejmują tymczasowo pracownicy z sąsiednich rejonów rozdzielając je między siebie. Ale to oznacza mniej czasu na dostarczenie wszystkiego:
– komentuje Janusz Białecki. Rotacja tymczasowych pracowników na umowy „śmieciowe” jest jednak duża. Po to praca trudna, mało wdzięczna i… po prostu nieopłacalna. Nawet dla gości zza wschodniej granicy, którzy przecież mogą konkurować z polskimi pracownikami niższą oczekiwaną wysokością zarobków:
Poczta Polska woli jednak zwalniać niż zatrudniać. Państwowej spółce przyjrzała się w ubiegłym roku Najwyższa Izba Kontroli. NIK jednoznacznie negatywnie ocenił wówczas efekty jej restrukturyzacji, która nie dość że nie przyniosła spodziewanego wyniku finansowego, to jeszcze pogorszyła mieszkańcom kraju dostęp do usług operatora:
– …a działo się głównie na wsiach i w małych miastach, ale bez jednoczesnego otwierania nowych urzędów tam, gdzie występuje duża gęstość zaludnienia, mówi Dominika Tarczyńska z NIK. Rezultat? Oczywiście większe obłożenie pracą listonoszy, którzy mają pod swoją opieką jeszcze rozleglejsze rejony.
Co na to Poczta? „Już zaczęliśmy zwiększanie zatrudnienia” – odpowiada naszemu reporterowi rzecznik spółki Zbigniew Baranowski. Jak twierdzi, w skali całej firmy udało się zatrudnić w tym roku 600 nowych osób na różnych stanowiskach. Wzrosły też, jak sam przyznaje: po raz pierwszy od wielu lat, wynagrodzenia najsłabiej opłacanych pracowników – o 250 zł. Ale przedstawiciel Poczty Polskiej przyznaje jednocześnie, że na Dolnym Śląsku faktycznie nie jest łatwo o pracownika – choć jest to jego zdaniem problem ta samo poczty, jak na przykład hipermarketów czy firm logistycznych.
Tyle teoria. Praktyka, zdaniem Janusza Białeckiego z pocztowych związków, jest zupełnie inna:
Dodajmy, że Poczta nie może różnicować wysokości wypłat w regionach o większej i mniejszej konkurencji na rynku pracy. Na wysokość wynagrodzeń ma bowiem wpływ Zakładowy Układ Zbiorowy Pracy, który nie przewiduje takiej praktyki.