Mieszkańcy wraz z tamtejszą Radą Osiedla są zdesperowani, bo tiry nie tylko smrodzą i hałasują, ale także – zdaniem mieszkańców – znacznie spowalniają i tak ślimaczący się ruch na głównej trasie biegnącej w tym rejonie. I to pomimo ustawionego zakazu wjazdu dla najcięższych aut.
Mówi osiedlowy radny, Mariusz Tokarz ze Strachocina:
Mieszkańcy od kilku lat apelują do magistratu o pomoc. Urzędnicy potwierdzają, że znają sprawę, ale – jak mówią – zrobili tyle, ile mogli:
– informuje Elżbieta Maciąg z magistratu. „Od dłuższego czasu kontrolujemy te ulice”, potwierdza Robert Jedynak z ITD:
– choć przyznaje, że inspektorzy regularnie, gdy tylko pojawiają się w okolicy, zatrzymują kierowców niechcących zastosować się do zakazu:
– przyznaje Robert Jedynak z Inspekcji Transportu Drogowego. Instalacji takiej właśnie wagi domagają się mieszkańcy Strachocina:
…a waga mogłoby rozwiązać problem od zaraz. Magistrat nie widzi jednak takiej możliwości. Zdaniem urzędników, instalacja takiego urządzenia tak naprawdę niewiele by dała:
Innego zdania jest osiedlowy radny Mariusz Tokarz:
– opowiada. Efekt jest więc… pożądany. Ale krótkotrwały, „bo gdy tylko patrol znika z okolicy, ruch ciężarówek na nowo paraliżuje osiedle” – zaznacza radny. Wydawałoby się, że częstsze kontrole mogłyby być rozwiązaniem problemu. „Ale jesteśmy realistami – wiemy, że inspektorzy pojawiają się u nas tak często, jak mogą i częściej się nie da” – mówi Mariusz Tokarz. Czy więc nie jest więc tak, że ryzyko związane z wjazdem pod zakaz na Strachocinie po prostu się kierowcom tirów… opłaca?
– zapewnia Robert Jedynak z ITD. Czy więc problem mieszkańców Strachocina jest do rozwiązania? Być może ulga nadejdzie, gdy za trzy lata ruszy tam kolej aglomeracyjna z Jelcza do dworca Głównego. Hałasu i smrodu tirów to nie zwalczy, ale przynajmniej da ulgę tym, którzy przez ciężarówki stoją w korkach.