Stanowisko po spotkaniu z mieszkańcami osiedla, którym nie podoba się, że cykliści mogą jeździć „pod prąd” po ulicach Kosynierów Gdyńskich oraz Partyzantów. Z wnioskiem o zdjęcie znaków pozwalających tam na jazdę rowerem w obu kierunkach wystąpiła grupa mieszkańców działających w osiedlowej radzie.
Ratusz uważa jednak, że szanse na to są nikłe.
Argumentuje wrocławski oficer rowerowy, Daniel Chojnacki. To właśnie rzekome zagrożenie bezpieczeństwa miało być powodem złożenia wniosku przez osiedlowych radnych. Woleliby oni, żeby rowerzyści korzystali z chodników w alejkach biegnących przy jezdni. Chojnacki zwraca jednak uwagę na to, że to nie jest najlepszy pomysł, bo wbrew pozorom, będzie mniej bezpiecznie. „Kontraruch jest lepszy, bo wszyscy użytkownicy drogi się widzą”.
Wyjaśnia Chojnacki i dodaje, że 80% wypadków z udziałem rowerzystów to zderzenia boczne, których kontraruch pozwala uniknąć. Przykłady Gdańska i Radomia, gdzie kontraruch istnieje od 5 lat, pokazują, że – faktycznie – nie ma on negatywnego wpływu na liczbę wypadków. Spotkanie odbyło się „w terenie”, na spornych ulicach. Nie zakończyło się konstruktywnymi wnioskami, ale padły konkretne propozycje.
Mówi oficer rowerowy. A droga rowerowa obok ulicy? MOŻE powstać OPRÓCZ kontraruchu. Rada osiedla musi teraz tylko podjąć uchwałę określającą, jakiego rozwiązania oczekuje od miasta. Zdaniem Chojnackiego opór przed kontraruchem zniknie z czasem jak dzieje się to w przypadku innych nowinek w dziedzinie bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Jak zastrzega Chojnacki, na razie nie ma mowy o masowym lawetowaniu aut, czy stawianiu słupków na skrzyżowaniach, gdzie mieszkańcy parkując, ograniczają widoczność rowerzystów jadących poprzecznymi ulicami. Ale możliwe, że na ulicy powstaną progi zwalniające, by kierowcy przestrzegali ograniczenia prędkości do 30 km/h.