
Niespełna 4-letni chłopiec sam w autobusie MPK Wrocław. Maluch przejechał cztery przystanki przez nikogo nie niepokojony. Dopiero, gdy wysiadał z pojazdu, zareagował kierowca autobusu.
Samego momentu, kiedy wsiadł, nie widziałem, bo wiadomo, dużo ludzi wsiada na przystankach, zwróciło moją uwagę to, że dziecko w pewnym momencie samo wyskoczyło z autobusu, przykucnęło na przystanku, później wskoczyło z powrotem. Myślałem „no świetni rodzice”. Zacząłem obserwować na kamerach, gdzie są rodzice tego dziecka – miałem tam 2 podejrzenia, ale okazało się, że na następnym przystanku jedna z tych osób wysiadła, kolejny przystanek dziecko wysiada samo i oddala się. Niewiele myśląc, zaciągnąłem ręczny, rzuciłem na luz, wybiegłem za dzieciakiem, zapytałem się, gdzie jest jego mamusia – mówi, że nie wie co. To ty tutaj robisz? – A uciekłem sobie.
– opowiada pan Ryszard, kierowca MPK Wrocław.
Okazało się, że w tym czasie trwały już poszukiwania chłopca. Jego zaginięcie od razu bowiem zgłosili rodzice.
Starałem się, żeby się nie wystraszył. Powiedziałem, że jestem kierowcą autobusu, żeby wsiadł tutaj, że ze mną pojedzie i będziemy szukać jego mamusiu. No i w tym momencie okazało się, że inni ludzie też jednak potrafią. Zgłosiła się pani, która stwierdziła, że ona mi pomoże, że zaopiekuje się tym dzieckiem. Mówię – no bardzo dobrze, bo ja niestety muszę ten autobus gdzieś doprowadzić do miejsca, żebym mógł bezpiecznie stanąć. Mówię – proszę z nim tutaj siąść, przypilnować go, żeby czasami nie uciekł. No i jadąc już, zadzwoniłem na 112, poinformowałem o całej sytuacji, zgłosiłem też na do nas na centrale ruchu i czekałem na policję. Tyle, cała historia. No dzień jak co dzień.
Wg relacji rodziców, chłopiec bawił się z tatą na boisku. W pewnym momencie uciekła mu piłka. Pobiegł za nią i zniknął za krzakiem. Ojciec dziecka pobiegł za synem od razu. Chłopiec najprawdopodobniej przestraszył się szczekającego psa. Musiał wsiąść do autobusu po tym, jak zniknął tacie z pola widzenia. Zaniepokojeni rodzice natychmiast rozpoczęli poszukiwania. Zgłosili też samowolne oddalenie się chłopca na policję.
– informuje asp. szt. Anna Nicer Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Inni pasażerowie zareagowali dopiero po inicjatywie pana Ryszarda.
To było trochę dziwne, tym bardziej że on siedział w doczepie, czyli no w dalszej części autobusu ode mnie. Widziałem na kamerze, że było tam kilka osób, no przynajmniej te 5/6 osób – nikt nie zareagował. Szczerze powiem, nie wiem, czy bym zwrócił uwagę na niego, gdyby nie wyskoczył na tym przystanku ze względu na to, że no moim głównym zadaniem jest obserwować drogę i prowadzić autobus, a nie obserwować na kamerach kto siedzi mi w tym autobusie.
Maluch jest już pod opieką rodziców. Dzięki czujności kierowcy MPK Wrocław cała historia zakończyła się szczęśliwe. Mama zagubionego chłopca napisała do kierowcy list z podziękowaniem.
Bardzo mi miło z tego powodu. No cóż – rzadko się zdarza, żeby w ogóle ludzie dziękowali za cokolwiek kierowcy, niestety kierowca, motorniczy, no u nas jest traktowany jako zło konieczne. Ludzie najczęściej wsiadają do tej komunikacji miejskiej i nawet nie zastanawiałem się, że tam z przodu siedzi jakiś człowiek, który ich wiezie, który odpowiada za nich, który dba o ich bezpieczeństwo. No ale no cóż, taka praca.