Miejscy urzędnicy z Wydziału Środowiska planują zazielenić Nadodrze – i chcą wybudować kilka małych parków, rozmiarami przypominających raczej ogródki. To w ramach międzynarodowego badawczego projektu, o pieniądze z którego Wrocław stara się wraz z kilkoma innymi europejskimi miastami.
Magistrat czeka na sugestie miejsc, w których mogłyby powstać „kieszonkowe parki”, ale udział wrocławian w tym projekcie ma być większy:
– tłumaczy Małgorzata Bartyna-Zielińska z Urzędu Miejskiego. Mieszkańcy Wrocławia, ale też Walencji i Machesteru – współprowadzących ten projekt – zyskają miejsca do wypoczynku. A władze kolejnych europejskich miast – przykład, za którym mogliby podążać:
By jednak projekt doszedł do skutku, Wrocław wraz z partnerami musi wygrać konkurs o jego dofinansowanie. Znajduje się na dobrej drodze, bo pokonał większość konkurencji i trafił do kolejnego etapu walki o pieniądze. Ale już teraz urzędnicy bardzo potrzebują pomocy mieszkańców:
Jak może wyglądać taki „kieszonkowy park” zaproponowany przez mieszkańców? Jakie jego cechy muszą brać pod uwagę mieszkańcy snujący wizję swojego zielonego zakątka w środku Nadodrza?
– precyzuje Małgorzata Bartyna-Zielińska. Mieszkańcy mogą proponować także miejsca, w których powstaną „zielone ściany” – czyli pionowe konstrukcje pełne roślin. Gdy te miejsca zostaną już wyznaczone – mają być połączone „zieloną ulicą”. Szczegóły TUTAJ!
Teraz przed mieszkańcami i urzędnikami wytężona praca, by przygotować jak najlepszy wniosek. Jeżeli Wrocław zostanie wybrany – w przyszłym roku ruszy projektowanie parków i pierwsze prace. Z parków skorzystalibyśmy więc za dwa lata.