Wracamy do sprawy incydentu podczas niedzielnego spotkania Śląska i Legii na Stadionie Wrocław. Przypomnijmy, że kibice obu drużyn postanowili rozpalić swoje sektory racami, a kibice gospodarzy przez 10 minut strzelali fajerwerkami, które wybuchały kilka metrów nad płytą boiska. Efektem tego niebezpiecznego zdarzenia było przerwanie meczu przez arbitra.
Komentuje rzecznik prasowy Śląska Wrocław – Tomasz Szozda.
Atmosfera na wrocławskim Stadionie Miejskim podczas zawodów była bardzo gorąca. Sędzia był zmuszony przerwać spotkanie po tym, jak sympatycy Śląska odpalili środki pirotechniczne. Przerwa w grze trwała ok. 10 minut. Zatrzymano już pierwszych podejrzanych i są prowadzone dalsze działania…
Zapytaliśmy także o procedury jakie klub stosuje przed rozpoczęciem spotkania. Jak tłumaczy Tomasz Szozda – pracują wraz ze służbami wobec wypracowanego schematu. Model działań rozpoczyna się już przed meczem, ale służy pracują także w jego trakcie…
Po wydarzeniach na niedzielnym meczu, kiedy to pseudokibice obu drużyn odpalili race, policja złożyła wniosek do wojewody, by ten zamknął stadion na mecz z Lechem. Na zajścia na trybunach zareagował też Śląsk, który chce zamknąć trybunę B. Przypomnijmy, że jest to sektor, na którym znajduje się tzw. „młyn”. We wtorkowy wieczór odbyło się nadzwyczajne spotkanie u wojewody, w sprawie wniosku policji o zamknięcie Stadionu Wrocław na mecz z Lechem Poznań. Ostateczna decyzja ma być jednak podjęta najwcześniej w środę…
Przed każdym meczem służby pracują wobec określonego schematu, który ma zapewnić bezpieczeństwo. Ten okazuje się nieskuteczny. Klub zwrócił się więc z prośbą do Urząd Miejski Wrocławia o audyt, którego celem będzie zweryfikowanie procedur bezpieczeństwa na stadionie…
Podczas niedzielnego meczu doszło do naruszenia prawa przez kibiców, których zatrzymano w zw. z posiadaniem środków pirotechnicznych oraz narkotyków. Do policyjnego aresztu trafiło 28 osób w wieku od 17 do 47 lat. Okazuje się, że u większości z zatrzymanych znaleziono materiały pirotechniczne, ale u dwóch z nich odkryto też marihuanę…
Niedzielny hit, w którym drużyna Vitezslava Lavicki podejmowała wicemistrza Polski (0:3), oglądało z widowni niemal 32 tys. osób. W trakcie gry kibice obu zespołów odpalili race i fajerwerki. Sędzia Piotr Lasyk musiał w pierwszej połowie przerwać zawody, a w pewnym momencie odesłał nawet zawodników do szatni. W czwartek kwestią kar dla Śląska zajmie się Komisja Ligi. Może ona nałożyć na klub sankcje finansowe, bądź zamknąć stadion, a w skrajnym przypadku nawet cofnąć licencję czy wykluczyć drużynę z rozgrywek.