Nie warto ryzykować życia na „dzikich ślizgawkach” – apelują ratownicy WOPR-u
Zwłaszcza, jeżeli zamiast udać się na profesjonalne lodowisko zamierzamy jeździć na łyżwach po zamarzniętej rzece. To zły pomysł nawet wtedy, kiedy wydaje nam się, że tafla jest gruba i z pewnością nas utrzyma.
Takie uczucie zazwyczaj jest złudne – tłumaczy prezes dolnośląskiego WOPR, Krzysztof Skrzyniarz.
To, że woda jest płytka, nie jest dla nas wcale żadnym zabezpieczeniem – ostrzega Skrzyniarz:
Ratownicy WOPR apelują, by w razie zauważenia przypadku załamania się pod kimś lodu, nie próbować ratować go na własną rękę.
– tłumaczy prezes dolnośląskiej WOPR, Krzysztof Skrzyniarz. Jak dodaje: ludzie najczęściej kojarzą tę służbę z wakacjami i ratownikami na plażach. Tymczasem nawet teraz, zimą, dyżuruje ona całą dobę i ma pełne ręce roboty. Do pierwszej w tym roku interwencji związanej z zarwaniem się lodu pod człowiekiem doszło we Wrocławiu 6 grudnia.