Odlotowy cykl: w Radiu GRA tajemnice wrocławskiego lotniska! [WIDEO]
Dziś nasz reporter odwiedził bagażownię odlotową – miejsce za ścianą terminala, w którym znikają nasze bagaże, gdy nadamy je na tzw. check-inie. Zanim trafią one do bagażnika samolotu, lądują w wielkiej maszynie, wyglądającej jak fabryczny taśmociąg.
Tam przejeżdżają przez specjalne urządzenie – będące pierwszym z pięciu elementów kontroli bezpieczeństwa:
– opowiada dyrektor ds. infrastruktury wrocławskiego Portu Lotniczego, Przemysław Marcinkowski.
Gdy walizka przejdzie przez to urządzenie, rozpoczyna się kolejny – drugi stopień kontroli bezpieczeństwa:
Jeżeli po tak szczegółowej weryfikacji okazuje się, że z bagażem jest jednak wszystko w porządku – walizka wraca na taśmę i trafia do sortowni. Jeżeli nie – służby bezpieczeństwa zapraszają do siebie właściciela bagażu i w jego obecności dokładnie sprawdzają te elementy, które wydały się podejrzane. To już „czwarty stopień kontroli”. Ale może przydarzyć się także najwyższy – piąty:
Sortownia bagażu przypomina wielkie dworzec autobusowy. Tylko zamiast autobusów – stoją tam… wózki na bagaż do konkretnych samolotów. Od czasu do czasu przechadza się pomiędzy nimi strażnik z psami do szukania narkotyków. Z taśmy, po sporych rampach, do odpowiednich wózków zjeżdżają walizki pasażerów. Jak to działa?
Pracownicy lotniska upewniają się jeszcze, czy maszyna nie pomyliła się i faktycznie bagaże trafiły na właściwy wózek. Gdy odprawa zostanie zamknięta – walizki wyjeżdżają na płytę lotniska i lądują w bagażowni właściwego samolotu.