Tak twierdzi prokuratura. Przed sądem okręgowym ruszył właśnie proces szefów wrocławskiej firmy, która produkowała dla wojska lampy do radarów. Zdaniem oskarżycieli, choć urządzenia miały być fabrycznie nowe – składały się ze złomu.
Urządzenia trafiły do toruńskiej jednostki wojskowej:
– odczytywał z aktu oskarżenia prokurator Bartosz Kupniewski.
Oskarżeni twierdzą jednak, że zarzuty nijak nie mają się do rzeczywistości, bo śledczy nie znają się na technice wojskowej:
– mówił jeden z oskarżonych, Jan Z., jeden z byłych dyrektorów wrocławskiej firmy.
Wśród pięciu osób, które stanęły przed sądem, jest także jeden z pracowników wojska, który z ramienia armii nadzorował inwestycję:
– mówił prokurator Kupniewski.
Jeżeli zarzuty oszustwa na tak wielką skalę potwierdziłyby się przed sądem, oskarżonym mogłoby grozić nawet 10 lat więzienia.