Skonstruował bombę, która zabiła przypadkowego człowieka. Dziś zasiadł na ławie oskarżonych
Ruszył proces gangstera, który szesnaście lat temu doprowadził do śmierci montera anten telewizyjnych. Przed sądem stanął Witold M. W 2001 roku na zlecenie jednego ze znanych wrocławskich gangsterów stworzył bombę. Czekała ona na odbiór przez "klienta", w związku z tym trzeba było ukryć ją przed policją.

M. przekazał ładunek swojemu koledze. Ten – zostawił go na dachu ośmiopiętrowego bloku przy bulwarze Ikara przekonany, że nikomu nie przyjdzie do głowy szukać bomby w takim miejscu.
Traf chciał, że pojawili się tam dwaj konserwatorzy naprawiający zbiorczą antenę. Jeden z nich po skończonej pracy schodził już z dachu. Dlatego przeżył. Drugi – zainteresował się pakunkiem i przypadkowo aktywował zapalnik. Zginął na miejscu.
Oskarżonemu grozi do 12 lat więzienia.