Nad Wrocławiem od kilku dni unosi się gruba warstwa smogu. Głównie pochodzącego z domowych pieców, w których palimy byle jak, ale także byle czym. Straż Miejska, zgodnie z zapowiedziami, ostro zabrała się do kontrolowania domowych palenisk. Mundurowi mają pełne ręce roboty, jeżeli chodzi o sprawdzanie, co wrocławianie wsadzają do pieców.
Rozmawialiśmy z Waldemarem Forysiakiem ze Straży Miejskiej.
To statystyki za sam styczeń!
Strażnik przyznaje, że bardziej świadomi zagrożenia mieszkańcy bardzo często dzielą się ze strażnikami wiedzą o swoich sąsiadach, którym los naszych płuc wcale nie leży na sercu.
Palenie w piecach byle czym i zasmradzanie oraz zatruwanie okolicy coraz częściej budzi zdecydowany sprzeciw mieszkańców. Nie każdy jednak chce od razu sięgać po słuchawkę i zgłaszać problem strażnikom. Bywają jednak mieszkańcy bardzo zdecydowani.
Są jednak i tacy, którzy uważają, że problem ich nie dotyczy, bo oddychają „innym powietrzem”.
Strażnicy bazują jednak nie tylko na zgłoszeniach i własnych obserwacjach. W ich kręgu zainteresowania jest także to, na co zdesperowani wrocławianie żalą się w mediach społecznościowych.
Wciąż najlepszą drogą zgłaszania podejrzeń co do spalania śmieci w piecach jest jednak telefon alarmowy 986 lub formularz na stronie Straży Miejskiej, który znajdziecie TUTAJ.
Osoba pozbywająca się odpadków w ten sposób musi się liczyć z nawet pięćsetzłotowym mandatem. Jeżeli sprawa trafi do sądu, ten może wymierzyć nawet dziesięć razy większą grzywnę.