Myślał, że korzystając z telefonu komórkowego matki pozostanie anonimowy. Mowa o 14-latku z okolic Lwówka Śląskiego, chłopak chciał wszcząć alarm bombowy w Krakowie. W sobotę zadzwonił do dyżurnego Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z informacją o znalezieniu bomby w Krakowie na ul. Niebieszczańskiego.
Czarna teczka pozostawiona przed wejściem hotelu była powodem zamknięcia ulicy obok placu Dominikańskiego. Wczoraj po południu przechodnie poinformowali policję o pozostawionym bagażu. Zamknięto dwa pasy na ulicy Błogosławionego Czesława. Obyło się bez ewakuacji pobliskiego centrum handlowego.
Bomber swoim nieudanym zamachem spowodował już wzmożoną czujność pasażerów. Wczoraj po południu ewakuowano podróżujących autobusem 136. Pasażerowie zauważyli pozostawioną torbę. Na miejsce przyjechały służby. Przeszukania dokonano na ulicy Na Ostatnim Groszu.
Obrońcy Pawła R., podejrzanego o podłożenie bomby we wrocławskim autobusie, złożyli zażalenie na decyzję o areszcie 22-latka. Podkreślają, że nie istnieje obawa, że Paweł R. może jakkolwiek wpływać na zbieranie materiału dowodowego.
Z policją żartów nie ma – zwłaszcza, jeżeli chodzi o żarty o bombach. Dowcipniś, który wywołał w dzierżoniowskim sądzie fałszywy alarm został potraktowany jak poważny przestępca. Widowiskowego zatrzymania - rodem z filmu akcji - dokonali tamtejsi policjanci z pionu kryminalnego.
Pan Dariusz, kierowca autobusu na pokładzie którego ktoś w czwartek podłożył bombę, wczoraj (24.05.) po raz pierwszy opowiedział dziennikarzom, jak to zdarzenie wyglądało jego oczami. Jak podkreśla, procedury doskonale zna, bo jak każdy kierowca został z nich przeszkolony.
Mężczyzna został już zatrzymany przez policjantów. W momencie schwytania go nie przebywał we Wrocławiu, a u swojej rodziny w województwie lubuskim – poinformowali przedstawiciele służb na zwołanej wczoraj wieczorem (24.05.) konferencji prasowej.
Kluczowy w sprawie może okazać się każdy zapamiętany szczegół - dlatego policja apeluje do osób, które w czwartek (19.05.) przed godz. 14.00 podróżowały linią 145 albo stały na przystankach, o pomoc w poszukiwaniach mężczyzny, który zostawił w autobusie bombę domowej roboty.
Po czwartkowej (19.05.) eksplozji bomby domowej roboty na przystanku u zbiegu Kościuszki i Dworcowej, policja kilka razy dziennie interweniuje w sprawie porzuconych pakunków.
Usiłowanie zabójstwa wielu osób – pod takim kątem wrocławska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie bomby podłożonej w miejskim autobusie. Domowej roboty ładunek podłożono wczoraj w pojeździe linii 145.
32-latek z Kamiennej Góry sprawcą wczorajszych alarmów bombowych we Wrocławiu. Z dwóch miejsc na terenie miasta ewakuowano łącznie blisko 1350 osób, ładunki miały być w jednym z banków i w Arkadach Wrocławskich. W obu przypadkach informacja o ładunku wybuchowym nie potwierdziła się.
Nawet osiem lat więzienia grozi mężczyźnie zatrzymanemu przez wrocławskich policjantów, który jest podejrzany o wywołanie fałszywego alarmu bombowego. Mężczyzna mając ponad 2 promile alkoholu w organizmie zawiadomił o podłożeniu ładunku wybuchowego w Pasażu Niepolda.