„Tak źle nie było nigdy” – skarżą się wrocławscy kierowcy. Jak twierdzą niektórzy, nie było jeszcze remontu który sparaliżowałby ruch w takim stopniu. Co gorsza – nie ma alternatywy, bo… tramwaje i autobusy stoją korku razem z samochodami. Tak wygląda rzeczywistość w rejonie dworca głównego, w związku z zamknięciem przejazdu pod wiaduktem na Pułaskiego.
– mówią kierowcy. Zdenerwowani są też pasażerowie MPK. A to dlatego, że magistrat postanowił, że muszą podzielić się oni miejscem z autami. Ruch samochodów został skierowany na wydzielone dotąd torowiska na Piłsudskiego, Małachowskiego i Pułaskiego:
Decyzję urzędników krytykuje prezes Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia Przemysław Filar. Jak twierdzi, odbieranie priorytetu tramwajom i pieszym jest niezgodne z wrocławskim lokalnym prawem i tylko powiększa problem – bo skłania jeszcze więcej osób do przesiadki na samochód.
Mogłoby być inaczej, jak w Lipsku – zauważa Filar. Tam, podczas remontu jednej z głównych ulic, co tydzień zmieniano organizację ruchu – mówi:
Elżbieta Maciąg z Wydziału Inżynierii Miejskiej UM Wrocławia zapewnia jednak, że decyzja o wpuszczeniu samochodów na tory była przemyślana:
Gdy skończy się remont – ma być nawet lepiej niż przed nim. Torowisko będzie znów wydzielone:
Miasto reaguje także na skargi kierowców prywatnych aut – zapewnia urzędniczka:
Osobny problem stanowią kierowcy wjeżdżający na skrzyżowanie bez możliwości jego opuszczenia i blokujący prostopadłe ulice. Tutaj miastu pomaga policja. Sypią się mandaty.