Eksplozja bomby na stadionie, a na trybunach – zamaskowani terroryści. Słychać strzały z broni maszynowej. To scenariusz ćwiczeń, które straż pożarna przeprowadziła ze wszystkimi służbami ratowniczymi.
Co zaplanowano?
– relacjonował na samym początku ćwiczeń Remigiusz Adamańczyk z wrocławskiej straży pożarnej. Dalsza akcja potoczyła się już błyskawicznie:
– mówił Remigiusz Adamańczyk. Błyskawicznie na stadionie pojawiły się policja, pogotowie, straż graniczna, straż miejska, żandarmeria wojskowa, a nawet… MPK, które wysłało autobus do przewozu najlżej rannych. Ale byli też tacy, którzy potrzebowali natychmiastowej pomocy, na przykład kobieta z wystającym z ręki prętem, czy mężczyzna z poparzoną twarzą:
– mówi Adamańczyk. Jednemu z terrorystów udało się uciec i rozpylić wąglik w salonie VIP. Dopiero tam został on ujęty. Dlatego służby musiały także przećwiczyć odkażanie uczestników zdarzenia: ofiary, policjantów, ale też – napastnika. A co było największym wyzwaniem dla ratowników?
Stadion to obiekt trudny, ale doskonale nam znany – mówi Adamańczyk. W ćwiczeniach chodzi jednak bardziej o to, by służby przećwiczyły koordynację prac pomiędzy sobą podczas bardzo dużych akcji:
To nie jedyne trwające ćwiczenia. W ciągu najbliższych trzech dni (7-10.06.) swoje działania prowadzi także wojsko i rządowa administracja. Z tego powodu możemy usłyszeć wyjące syreny ogłaszające – a potem odwołujące – alarm.