Trwająca wiosna to czas w którym na polnych i leśnych ścieżkach możemy napotkać młode sarny, daniele, jelenie czy też lisy. Widząc bezbronne, niekiedy wyglądające na zabłąkane zwierzęta budzi się w Nas odruch pomocy. Problem polega na tym, że czasami możemy bardziej zaszkodzić takiemu zwierzęciu niż mu realnie pomóc.

Czego nie robić? I jak się zachować widząc samotne zwierzę?
Po pierwsze i najważniejsze: matka takiego malucha na pewno jest w pobliżu odpoczywając lub żerując, a koźlę, ciele czy lisek spokojnie na nią oczekuję
– przekonuje prof. Wojciech Pusz, koordynator Ośrodka Badań Środowiska Leśnego w Złotówku UPWr.

One są przygotowane do instynktownego bezruchu, a nie wydzielając zapachu nie zwabią drapieżników. Pomaga im w tym kamuflaż w postaci cętkowanej sierści. W momencie, gdy człowiek je dotknie i pogłaszcze, pozostawia na ich sierści swój zapach, który spowoduje, że matka zamiast zająć się maluchami pozostawi je bez opieki
– podkreśla profesor.
Wojciech Pusz wyjaśnia, że nieco podobna sytuacja ma miejsce w przypadku tzw. podlotów. To pisklęta, które przebywają już poza gniazdem, ale jeszcze nie są zdolne do samodzielnego lotu. Rodzice nadal się nimi opiekują, dostarczając pokarm i chroniąc przed drapieżnikami.
Zdarza się niestety, że człowiek, widząc takiego malucha zabiera go z miejsca w którym przebywa, chcąc w swojej nieświadomości mu pomóc. Rodzice następnie bezskutecznie szukają swojego potomstwa… Pamiętajmy: nie dotykajmy i nie zabierajmy dzikich maluchów, chcąc im pomóc. Przyroda rządzi się swoimi prawami i sobie bez nas poradzi. To my możemy niechcący zrobić tym zwierzętom krzywdę
– podsumowuje prof. Wojciech Pusz.