Radio Gra Wrocław

Wolny Chór wystąpił we Wrocławiu. Reżim uznał ich za terrorystów

To prawdopodobnie jedyny na świecie chór na uchodźtwie. We Wrocławiu zaśpiewali po raz pierwszy. Artyści ubrani są w białe stroje, występują w maskach z czerwoną przepaską na oczach - wszystko w trosce o bezpieczeństwo ich i ich rodzin, które zostały na Białorusi.

Wolny Chór – to zespół artystów z Białorusi – śpiewem budzą w ludziach poczucie godności i odwołują się do najlepszych tradycji patriotycznych.

To jest chór, który śpiewa w maskach, dlatego że nie może ujawnić swojej tożsamości. Nie mogę ujawnić też nazwiska dyrygentki – mówił Stanisław Rybarczyk, wrocławski artysta i dyrygent.

30 członków Wolnego Chóru przeszło przez więzienia, dostali grzywnę i byli torturowani – mówiła Tatiana Iwanow z Fundacji „Za Wolność Waszą i Naszą”

Wokół wybudowanej w rynku sceny zgromadził się tłum wrocławian i białorusinów, dla których ten koncert był szczególny i wyjątkowy

Tak jakbyśmy byli w domu, ale nie tylko w tym uczestniczymy ale też sami organizujemy.

Dla nas dla Białorusinów takie momenty są bardzo potrzebne, bo to dodaje otuchy, energii i wiary.

Czujemy jedność i godność, że jesteśmy Białorusinami i to jest bardzo ważne. Wciąż walczymy o wolność i o wolne, demokratyczne wybory

To pierwsza taka sytuacja w historii Białorusi. Chór nie powstał, bo ktoś to zorganizował. To było spontaniczne, to ludzie w taki sposób chcieli wyrazić swoją postawę życiową, dlatego w taki sposób protestują – piosenką. Oni wszędzie występują w maskach, bo kilkadziesiąt osób było aresztowanych dlatego musieli wszyscy wyjechać z kraju i mogą tylko koncertować po Europie i innych krajach – tylko nie u siebie, w ojczystym kraju.

Bardzo tęsknię. Bardzo bym chciała, żeby na Białorusi było wszystko w porządku, bo tam jest moja rodzina. Taki koncert pokazał, że jesteśmy razem, że jesteśmy rodziną.

 

Ostatnim przystankiem na mapie wrocławia był koncert w kościele dominikanów. Tam też udało nam się porozmawiać z dyrygentką, jedynego na świecie chóru na uchodztwie:

Od pierwszego dnia widzę solidarność z Białorusią. To jest niesamowite, że jesteśmy takimi braćmi. Polacy oczuwają nasz ból i problemy i to jest bardzo mocna solidarność. Nie planowaliśmy zjechać z kraju i nikt z nas nie chciał emigracji. Dla mnie to bardzo trudne nie być w domu, z moją rodziną, która jest w moim kraju. Dlatego wyszłam na rewolucję, wyszłam na marsze, dlatego zebrałam chór i dlatego śpiewamy. Bo muszę coś zmienić. Teraz muszę wrócić do kraju, ale kiedy wrócę (przekroczę granice – przyp. red) to nawet do domu nie dojadę – mówi dyrygentka Wolnego Chóru.

Część chóru nie może wrócić i moglibyśmy mieć odsłonięte twarze, bo nam to wszystko jedno, ale inni mogą jeszcze wrócić. Ludzie robią nam zdjęcia, wrzucają na facebooku i inne portale, dlatego musimy (być zasłonięci – przyp. red) jeśli chcemy dalej śpiewać. Mam sprawę kryminalną, że robię akt terroryzmu. Kiedy wrócę mogę trafić do więzienia od 8 do 20 lat.

Mateusz Czmiel
Mateusz Czmiel