Wróciła sprawa sprzed 16 lat
Ruszył kolejny proces w sprawie bomby, która wybuchła na wrocławskim Gądowie 16 lat temu i zabiła montera anten telewizyjnych. Na ławie oskarżonych zasiadł mężczyzna, która umieścił ładunek na dachu bloku przy Bulwarze Ikara oraz domniemany zleceniodawca jej stworzenia.
Maciej A., który na prośbę swojego kolegi schował bombę na dachu, przyznał się do winy. Wyraził skruchę i przeprosił rodzinę ofiary. Jak tłumaczył – nie przypuszczał, że ktoś znajdzie ładunek w takim miejscu. Niestety, dwóch monterów akurat naprawiało antenę zbiorczą na dachu bloku i jeden z nich – czterdziestolatek – zainteresował się tajemniczym pakunkiem. Zginął na miejscu.
Na ławie oskarżonych zasiadł też gangster Wiesław B. To na jego zlecenie powstała bomba. Tak przynajmniej wynika z zeznań skazanego miesiąc temu konstruktora ładunku – Witolda M. Wiesław B. jednak nie przyznaje się do winy. Zarzuty nazywa pomówieniami. Odmówił składania wyjaśnień.