Wyrwane donice, kierowcy rozganiający pieszych, nielegalne parkowanie… To już rok od „uspokojenia” ul. św. Antoniego
To już rok, odkąd miasto „uspokoiło” św. Antoniego. Ograniczyło parkowanie, wprowadziło pierwszeństwo pieszych na drodze, a na jezdni postawiło donice i platformy na ogródki gastronomiczne, co miało tchnąć w ulicę trochę życia. Udało się? Społecznicy chwalą kierunek zmian, ale krytykują miasto za zbytnią zachowawczość.
Niestety, wyszło średnio – podsumowuje Jakub Nowotarski, prezes Akcji Miasto, która lobbowała za spowolnieniem ruchu na św. Antoniego i uczynienia z niej tzw. woonerfa – na poły deptaka, na poły ulicy. Połowiczne rozwiązanie spowodowało duże problemy:
– mówi. Propozycja padła już… 10 miesięcy temu. Problemem jest też nielegalne parkowanie. Kierowcy wyrwali donice z roślinnością z metalowych mocowań na jezdni, by je przesunąć i zrobić sobie miejsce do postoju.
Nowotarski podkreśla jednak, że kierunek zmian był jak najbardziej słuszny. Choć działania miasta – za mało zdecydowane i za mało konsekwentne. Zabrakło m.in. zieleni z prawdziwego zdarzenia (np. drzew, zamiast tylko krzewów w doniczkach) czy kompleksowego remontu nawierzchni.
– stwierdza szef Akcji Miasto, i rzeczywiście. Mieszkańcy po roku od wprowadzenia zmian cieszą się z „woonerfu” na Antoniego, ale – w większości – mają swoją listę zastrzeżeń:
Aktywiści będą jednak starali się przekonać magistrat i mieszkańców do tworzenia kolejnych deptaków i woonerfów:
– mówi Nowotarski.
A my będziemy starali się uzyskać od magistratu odpowiedź na pytanie: kiedy i czy postawi kolejny krok w stronę oddania ulic w centrum pieszym.