Przed oblicze wojskowej komisji kwalifikacyjnej trafiło rano (09.03) 19 studentek. Musiały one przymusowo stawić się na badanie lekarskie zupełnie jak mężczyźni. Dlaczego? Bo panie, jak się okazuje, też mogą przydać się na froncie w razie wojny.
Rozmawialiśmy z szefem wydziału rekrutacji wrocławskiej Wojskowej Komendy Uzupełnień, mjr. Mariuszem Kotasem:
Żadna pani nie powinna być zaskoczona, bo to stara procedura i studentki poprzednich lat pewnie zdążyły się pochwalić przejściem przez nią. Otóż niekoniecznie:
Opowiadała dziś naszemu reporterowi jedna z zaskoczonych poborowych. Panie nie muszą się jednak martwić, że trafią w kamasze. Kiedyś tak czasem bywało, ale teraz obowiązkowa służba wojskowa dla obu płci jest zawieszona.
Jak podkreśla mjr Kotas, armia jest dziś postrzegana jako świetny pracodawca i nie musi zaciągać nikogo w swoje szeregi na siłę, bo ma i tak więcej ochotników niż miejsc. Dotyczy to także pań:
Nasz reporter, akurat na takie kandydatki w siedzibie komisji nie trafił. Panie, krótko mówiąc, zachwycone „zaproszeniem” przed komisję nie były:
W tym roku we Wrocławiu będą jeszcze dwa dni przeznaczone na badania kobiet, którymi interesuje się armia.
Z paniami poborowymi czekającymi w kolejce do Powiatowej Komisji Lekarskiej przy ul. Dubois rozmawiał Damian Zdancewicz.