Zakończyło się pierwsze posiedzenie sądu w sprawie wrocławskiego bombera, Pawła R
Oskarżony złożył obszerne wyjaśnienia - po raz pierwszy w tej sprawie. Wcześniej w zasadzie milczał. Jak stwierdził, zostawił bombę w autobusie a wcześniej chciał zaszantażować służby, by otrzymać kosztowności… ale nie chciał nikogo skrzywdzić.
Mówi adwokat Pawła R., Piotr Wójcik.
– Sam oskarżony podczas procesu tłumaczył, że liczył się z tym, że trafi za kraty – ale nawet to było dla niego lepsze niż życie na wolności. Oskarżony miał wtedy cierpieć na głęboką depresję i – według swoich wyjaśnień – liczył na to, że pieniądze pomogą mu z niej wyjść.
Wyjaśnienia oskarżonego nie zaskoczyły prokuratora Tomasza Krzesiewicza:
Udało się przesłuchać także dwóch świadków – kobietę, która poinformowała kierowcę autobusu o podejrzanym pakunku oraz mężczyznę, który sprzedał telefon komórkowy Pawłowi R., z którego ten zadzwonił pod numer 112 z żądaniem sztabek złota.
Kolejna rozprawa 6 kwietnia.