Słodko-gorzki weekend dla fanów wrocławskich drużyn. W piątek zwycięstwo na inauguracje sezonu odnieśli żużlowcy Sparty Wrocław. Z kolei kolejną wpadkę zaliczyli piłkarze Śląska Wrocław.
Sparta Wrocław – żużel
W piątek, po emocjonującym spotkaniu żużlowcy Sparty Wrocław wygrali na inauguracje sezonu z Falubazem Zielona Góra 47-41. Nie zabrakło dobrej jazdy, jak i licznych upadków. Wymiana ciosów pomiędzy zespołami trwała niemal do końca. Największe emocje pojawiły się po biegu 13stym, gdy wykluczeniu zostali Maciej Janowski i Piotr Pawlicki, a przewaga była niewielka. Ostatecznie Spartanie dowieźli do końca.
Śląsk Wrocław – piłka nożna
Z kolei czego świętować nie mieli za to piłkarze Śląska Wrocław, którzy wczoraj przegrali z Górnikiem Zabrze 0:2. Dublet dla zabrzańskiego zespołu ustrzelił Kamil Lukoszek.
Po raz kolejny zawiodła skuteczność. Trójkolorowi do spotkania podchodzili bez swojej największej gwiazdy – za kartki pauzował Erik Exposito, a Patryk Klimala zupełnie nie wykorzystał swojej szansy. Wrocławianie na sześć meczów przed końcem sezonu wciąż pozostają wiceliderem tabeli. Jednak nie jest to zasług ich dobrej gry, a raczej wyścigu żółwi, który od kilku tygodni możemy obserwować w Ekstraklasie.
Jak na porażkę zareagował trener Śląska Wrocław Jacek Magiera?
Żeby wygrywać mecze trzeba strzelać gole, a nie tylko stwarzać sobie szansę, których dziś było bardzo dużo. Na przykład w pierwszej połowie po strzale Łukasza Bejgera. Kiedy wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą, tracimy gola i schodzimy na przerwę z wynikiem 0:1. Druga połowa to nasza dominacja, gra pod kontrolą. Słupek Klimali, strzał Nahuela, a później kontra i bramka rywali w końcówce i przegrywamy już 0:2. Kończymy porażką, ale nie mamy już wpływu na poprawę wyniku i szykujemy się do następnego meczu. W lidze zrobił się bardzo duży tłok i wszystko jest możliwe
– komentuje.
Zagraliśmy dobry mecz. Zarówno pod względem organizacji jestem zadowolony z drużyny jak i z tego jak biegała, ile mieliśmy okazji. Oczywiście mamy do siebie pretensje, bo to jest normalne. Była szansa, żeby otworzyć wynik, a co byłoby dalej, nie wiadomo. Tym bardziej szkoda, bo jest to trudny teren, świetni kibice. Drużyna wie, o co gra. Być może dla 90% tych zawodników jest to jedyna szansa na mistrzostwo Polski i chcąc to osiągnąć, trzeba je wydrapać, wyszarpać. Nie zamierzamy spuszczać głów. Przed nami mocny trening, regeneracja i jedziemy do Warszawy. Nie mamy co się na nikogo oglądać. Nie będziemy się odwoływać od decyzji sędziego w sprawie kartki Nahuela. Uważam, że była to niepotrzebna żółta kartka
– wyjaśnia.
Złości po meczu nie krył również pomocnik trójkolorowych Peter Pokrony, który w Zabrzu obejrzał żółtą kartkę.
To był rozczarowujący mecz. Nie jesteśmy zadowoleni z tego, jak to spotkanie się potoczyło. Chcę w imieniu zespołu przeprosić za tę porażkę i za to starcie. Liga się jednak nie skończyła i wciąż jesteśmy w grze. W czołówce jest bardzo ciasno. Właściwie wszyscy tracą punkty. Zamierzamy mocno walczyć o wygraną w Warszawie. Cieszę się, że kibice będą z nami w tak ważnym meczu, bo dziś nie mogli nam pomóc. Pozostało jeszcze sześć spotkań, jest 18 punktów do zdobycia i musimy walczyć znacznie mocniej niż w ostatnich spotkaniach. Zrobimy wszystko, aby wygrać w Warszawie. Musimy mocno popracować w kolejnym tygodniu nad naszą grą. Widać było w dzisiejszym meczu, że jest sporo do poprawy. Aby liczyć się w grze o pierwszą pozycję trzeba walczyć znacznie mocniej niż my to robiliśmy w dzisiejszym spotkaniu
– przekonuje.