W Ślęzie Wrocław doskonale zdają sobie sprawę, że w ich konfrontacji z KGHM BC Polkowice w półfinale play off koszykarek zdecydowanym faworytem będą rywalki, ale nie zamierzają się przedwcześnie poddawać. „My możemy, a one muszą” – powiedziała skrzydłowa Natalia Kurach
Ślęza jako jedyny zespół, aby awansować do półfinału play off koszykarek musiał rozegrać aż trzy mecze. Skrzydłowa wrocławskiego zespołu w rozmowie z PAP przyznała, że niedzielne spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec były wyjątkowo ciężkie.
Zdawałyśmy sobie z wagi tego meczu, a do tego doszło zmęczenie z dwóch wcześniejszych. To była taka sinusoida – raz my dyktowałyśmy warunki, raz Zagłębie. Prawdziwy rollercoaster. Zagrałyśmy na tyle, ile nas było tego dnia stać. Zagłębie postawiło ciężkie warunki, ale się udało i jestem bardzo dumna z naszego zespołu
– dodała.
Teraz przed Ślęzą znacznie trudniejsze zadanie, bo rywalem w drodze do finału będzie klub z Polkowic, który jest głównym kandydatem do mistrzostwa. Wrocławianki w obu meczach sezonu zasadniczego schodziły w konfrontacji z BC z boiska pokonane. Zwłaszcza dotkliwa była porażka w Polkowicach, gdzie miejscowe zwyciężyły 93:47. Rewanż był już bardziej wyrównany i zakończył się wynikiem 51:64.
One muszą, a my możemy. Doskonale zdajemy sobie sprawę z jakim przeciwnikiem będziemy się mierzyły. To zespół, który na każdej pozycji ma zawodniczkę, która może coś wnieść do meczu i odwrócić jego losy. Trudno tam znaleźć jakieś słabe punkty. Ale absolutnie się nie poddajemy. Naszym zadaniem będzie rozegrać jak najlepsze mecze, a co z tego wyjdzie, zobaczymy
– skomentowała Kurach.
Ślęza decydujący trzeci mecz z Zagłębiem rozegrała w niedzielę, a pierwsze spotkanie z Polkowicami zaplanowane jest już na wtorek. Od zakończenia konfrontacji w ćwierćfinale, do początku walki w półfinale nie minie więc nawet 48 godzin.
Musimy się z tym pogodzić, bo co nam zostało. Zostałyśmy postawione w dość trudnej sytuacji. Gramy co dwa dni i nie można się praktycznie przygotować pod zespół. Na poniedziałek trenerzy zaplanowali jakieś lekkie zajęcia, a we wtorek znowu gramy. Nawet nie ma czasu na porządny odpoczynek. Robimy, co możemy i robimy, na co nam starczy sił
– powiedziała skrzydłowa Ślęzy.
Przed sezonem nawet w samej Ślęzie niewiele osób wierzyło, że drużynę będzie stać na awans do pierwszej czwórki. Zespół został poważnie przebudowany, odmłodzony, ale mimo wszystko pod wodzą trenera Arkadiusza Rusina zaprezentował się lepiej niż bardzo dobrze.
Dla nas już sam awans do pierwszej czwórki, to już jest duży sukces. Startowałyśmy z pozycji underdoga, na którego nikt nie stawiał i nie wierzył, że możemy dojść tak daleko. Ale nie ukrywam, że chcemy jeszcze więcej. Jesteśmy młodym zespołem, trochę nieobliczalnym i postaramy się sprawić niespodziankę. Myślę, że stać nas na zrobienie czegoś wielkiego
– podsumowała Kurach.
Pierwszy mecz BC – Ślęza już we wtorek (godz. 18), a drugi w czwartek we Wrocławiu (godz. 18). Ewentualne trzecie spotkanie zostało zaplanowane na 10 marca.