Korzystając z porad wrocławskiej Ekostraży, przechodnie zapakowali jeżyki do skrzynki, do środka włożyli zawiniętą w ręcznik butelkę z ciepłą wodą i późnym wieczorem pognali do Wrocławia z akcją ratującą maleńkie życia.
Gdyby nie ta szybka reakcja, żaden z maluszków z pewnością nie dożyłby ranka…
Niestety jeden z jeżyków nie przeżył podróży. Pozostała trójka trafiła pod opiekę aktywistów w fatalnym stanie: wychudzone, odwodnione i wyniszczone.
Żywe kościotrupki. Bez problemu można policzyć im żebra
– czytamy we wpisie Ekostraży.
Aktywiści poświęcają każdą chwilę na ratowanie jeżyków. Maluchy wymagają podawania kroplówek, ogrzewania, odsikiwania, karmienia, masowania brzuszków…
I o ile wolontariusze z Ekopatrolu gotowi są poświęcić czas i nie przesypiać kolejnych nocy, to nie są w stanie przeskoczyć kwestii finansowych.