„Nasz klient nie chciał nikogo zabić, a tylko nastraszyć i wymusić pieniądze” – mówili w mowie końcowej obrońcy mężczyzny, który 1,5 roku temu podłożył ładunek wybuchowy w autobusie 145. W Sądzie Okręgowym odbyła się jedna z ostatnich rozpraw Pawła R., wrocławskiego bombera.
Adwokat byłego studenta chemii prosił o najniższy możliwy wymiar kary argumentując, że mężczyzna nie jest terrorystą – jak stara się to przedstawić prokuratura:
– mówi mecenas Paweł Wójcik. Nie zgadza się z tym oskarżyciel, którzy już tydzień temu – na poprzedniej rozprawie – zażądał dla Pawła R. 25 lat pozbawienia wolności:
– mówi prok. Tomasz Krzesiewicz.
Obrońcy zarzucają oskarżycielom nierzetelność. Ich zdaniem przeprowadzony eksperyment polegający na wysadzeniu na poligonie autobusu podobnego do tego, w którym ładunek zostawił Paweł R. nie jest miarodajny, a miał tylko wywołać złe emocje. „Nie przesądza to w żaden sposób, że oskarżony chciał zabić jadących autobusem ludzi”, twierdzi adw. Wójcik
– uważa prok. Krzesiewicz. Wyrok ma zapaść za dwa tygodnie – w środę, 8 listopada. Teoretycznie Pawłowi R. może grozić nawet dożywocie. Sąd, jeśli zechce, może jednak zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary – przez to, że mężczyzna nie był w pełni poczytalny, gdy popełniał przestępstwo.